Reklama

Joanna Racewicz o drugim LOCKDOWNIE: Ten czas wróci!

12/10/2020 07:00

Znana dziennikarka nie ma złudzeń, że w związku z nasileniem się pandemii COVID-19, wkrótce może zostać wprowadzony lockdown, podobny do tego sprzed kilku miesięcy. Nie pomogą wówczas ani antykoronawirusowe poglądy, ani protesty w związku z powszechnym obowiązkiem noszenia maseczek.

W ostatnich dniach w Polsce nastąpiła eskalacja zachorowań na COVID-19. Dzienne statystyki notują już ponad 5 tysięcy przypadków. W związku z tym od soboty cała Polska znalazła się w tzw. strefie żółtej, w której w odróżnieniu od obszarów znajdujących się w strefie czerwonej, na razie wprowadzono ograniczone obostrzenia. Największą zmianą, która powraca po okresie wiosennym jest obowiązek noszenia maseczek - również na otwartych przestrzeniach (tym razem oprócz lasów, parków i plaż). Zmniejszono też liczbę osób, które mogą przebywać podczas wydarzeń masowych oraz imprez rodzinnych, takich jak wesela.

Joanna Racewicz w rozmowie z Wideoportalem stwierdziła, że nie ma większych wątpliwości, iż jest to wstęp do ponownego wprowadzenia całkowitego lockdownu. Z pewnością przypominać będzie zamknięcie, które dotknęło nas przed wakacjami. Dla dziennikarki był to czas wyciszenia.

Ten pierwszy lockdown, ten wiosenny, był czasem wyciszenia, czasem też pewnej refleksji, takim czasem dla rodziny, takim czasem na zwolnienie biegu, na zejście z szóstki może nawet na jedynkę, a może na bieg jałowy. To był nam czas dany, takie mam poczucie. W tej pogoni czasem brakuje nam takiego miejsca, żeby spojrzeć sobie w oczy, potrzymać się za ręce, gdzieś w tym rodzinnym kręgu po prostu pobyć ze sobą w spokoju. To był czas gotowania, to był czas rozmów, to był czas planszówek z moim synkiem. To był czas nauczania, także tego online'owego, który najpewniej wróci, niestety. Niewykluczone, że znowu naszym głównym strojem będą wygodne dresy domowe.

Joanna Racewicz jest oburzona poglądami "antycovidowców", którzy nie wierzą w pandemię koronawirusa. Radzi im, aby zamiast snuć teorie spiskowe, sami przekonali się, że ludzie z powodu SARS-CoV-2 masowo doznają uszczerbku na zdrowiu.

Na razie gdybamy, na razie jesteśmy w przestrzeni "być może", ale rzeczywiście teraz liczy się bezpieczeństwo. I muszę powiedzieć, że kiedy słyszę wciąż jeszcze ludzi, którzy mówią, że COVID nie istnieje, że to wszystko jest wymysł, to łapię się za głowę, bo wystarczy spojrzeć na statystyki, wystarczy pojechać pod szpitale, żeby zobaczyć, jaka jest prawda.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Joanna Racewicz wyjeżdża z Polski: Przez nasze życie przejechał walec i wiele zmiażdżył

Coraz więcej osób ma dość noszenia maseczek. Dziennikarka radzi jednak, żeby dla własnego dobra, ale również dla dobra innych, z którymi się stykamy, zasłaniać twarz, nawet jeśli tego nie lubimy.

Maseczka - kiedyś wyśmiana, teraz - nasza główna antycovidowa tarcza. Obok dystansu i mycia rąk. Nie, nie przepadam za nią. Tak, trudno mi się w niej oddycha. Ale będę ją nosić, bo to moja odpowiedzialność. Za siebie i każdego przechodnia, którego mijam na ulicy, w sklepie, na spacerze z psem. Nawet, jeśli nie wierzy w pandemię, uważa, że COVID to spisek, że teraz wszczepią nam chipy, a tak w ogóle to Ziemia jest płaska - napisała na Instagramie.

Za noszeniem maseczek przemawia choćby prozaiczny fakt - za niezakryte usta i nos grożą kary, nawet do wysokości 500 złotych.

fot. Instagram/joannaracewicz

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do