Hanna Lis przedstawiła stan sprawy związanej z oszustwem telekomunikacyjnym dokonanym na jej mamie. Pani Aleksandra Kedaj wskutek podstępu podpisała kosztowną umowę przeniesienia numeru telefonu do innej firmy.
Hanna Lis poinformowała o tym, na jakim etapie jest sprawa jej mamy, który została oszukana przez firmę telekomunikacyjną podszywającą się pod Orange.
W listopadzie 2017 roku dziennikarka opisała na Instagramie sprawę swojej mamy, Aleksandry Kedaj, która została naciągnięta metodą "na operatora". Przedstawiciel firmy telekomunikacyjnych wręczył starszej pani nowy aparat rzekomo jako prezent od Orange. Pokwitowanie, które podpisała schorowana kobieta okazało się... umową dotyczącą przeniesienia numeru telefonu do zupełnie innej firmy. Dziennikarka postanowiła interweniować. Dzięki jej staraniom umowa została rozwiązana.
Po opublikowaniu informacji na ten temat, Hanna otrzymała mnóstwo wiadomości od osób pokrzywdzonych w podobny sposób. Na jakim etapie są te sprawy?
Firma jest obiektem postępowania UOKIK-u i paru prokuratur. Z tego co wiem, dalej się nic w tej sprawie nie dzieje. Dalej seniorzy są nabijani w butelkę. Rozmawiam z ludźmi, którzy padli ofiarą tej samej firmy albo innych firm związanych z tym konsorcjum. Ludzie umierają przez to. To są starsi ludzie - ujawniła.
ZOBACZ: Joanna Przetakiewicz o przyjaźni z Hanną Lis: Dzielimy się intymnymi przeżyciami.
W jaki sposób seniorzy mogą ustrzec się przed tego typu oszustwami?
Zawsze trzymałam rękę na pulsie i uczulałam moją mamę. Starsi ludzie są bardzo ufni. Tym większy jest tragizm tej sytuacji i zasługujący na tym większe potępienie. Ta firma wykorzystuje ufność i naiwność tych starszych osób, które podpisują w ciemno umowy. Potem okazuje się, że ta firma doprowadza ich do bankructwa. Trudno mi coś radzić, bo wiem, że są po prostu ufni. To wynika z ich dobroci serca - uważa dziennikarka.
Namawia młodych ludzi, aby rozmawiali ze swoimi dziadkami o tym, że takie sytuacje mają miejsce. Uważa jednak, że jest to przede wszystkim sprawa dla organów ścigania.
Ja na miejscu mojej mamy też dałabym się wmanewrować, bo pan miał identyfikator. Pan był miły i grzeczny, wiedział z którym operatorem komórkowym mama ma podpisaną umowę. To brzmiało bardzo wiarygodnie - tłumaczyła dziennikarka.
Jak się okazało, o tym procederze wiadomo od lat. Pokrzywdzonych mogą być nawet setki tysięcy osób. Dziennikarka jest zdania, że urzędy zajmujące się tymi sprawami powinny działać intensywnie i stanowczo.
fot. Instagram/hanna_lis
Chcesz coś sprzedać lub kupić, oferujesz usługi, szukasz pracownika lub pracy?
hanna lis o oszustwie dokonanym na jej mamie - komentarze opinie