
Znana nauczycielka śpiewu przekazała niepokojące informacje na temat swojego stanu zdrowia. Gwałtownie traci wzrok i w ocenie lekarzy nie ma szansy, żeby jej stan się polepszył. Nie ukrywa, że jest jej ciężko, nie może już sama funkcjonować i wymaga stałej opieki.
Przez lata szkolenie u Elżbiety Zapendowskiej przeszła rzesza adeptek i adeptów wokalistyki z całej Polski. Wszyscy wiedzą, że najbardziej znane piosenkarki, które uczyła to Edyta Górniak i Doda. Później pani Ela zasiadała w jury "Idola" i w rezultacie stała się znana. Podkreślała jednak, że nie lubi zdobytej popularności. Jej żywiołem jest muzyka, a nie telewizja.
Nieczęsto mówiła o swoim stanie zdrowia, więc niewiele osób zdawało sobie, z czym musi na co dzień się mierzyć. Od wczesnego dzieciństwa cierpi na jaskrę i zaćmę, sukcesywnie tracąc wzrok.
Problemy ze wzrokiem mam od szóstego roku życia, a jestem już po siedemdziesiątce. Było oczywiste, że mój wzrok będzie coraz słabszy. Ale co mam z tym zrobić? Cały czas jeżdżę na warsztaty, prowadzę grupę dorosłych ludzi w domu kultury. I jestem w miarę szczęśliwa. Nie można mi pomóc, mam genetyczną wadę wzroku, nic nie da się zrobić. Nie łudzę się. Szkoda pieniędzy, zachodu i w ogóle wszystkiego - powiedziała w rozmowie z "Twoim Imperium".
Niestety, lekarze postawili jednoznaczną diagnozę - wzroku pani Eli nie da się uratować.
Nie widzę na jedno oko i pogodziłam się z tym. Nie histeryzuję. Przyzwyczaiłam się do faktu, że tracę wzrok. Ostatnio odwiedziłam poleconą lekarkę i usłyszałam od niej: "Gdyby przydarzyło się to pani jakieś 20 lat temu, operowalibyśmy. Teraz już nie - przyznała w rozmowie z Plejadą.
Wydała fortunę na leczenie, ale nic to nie dało.
Dużo mnie to kosztowało. Za zastrzyk płaciłam dwa tysiące, nic mi nie pomogło. Zrezygnowałam, stwierdziłam, że trzeba się pogodzić z tym, co zostało dla mnie zaplanowane - przyznała ze smutkiem.
Słabnący wzrok niezmiernie przeszkadza nauczycielce w pracy oraz w życiu codziennym.
Gdy traci się wzrok, wszystko jest trudne. Zwłaszcza gdy się pracuje, a ja nadal pracuję. To, że nie widzę twarzy osób, które śpiewają, jest dla mnie potwornym problemem, bo nie widzę emocji, mogę je tylko usłyszeć. W życiu prywatnym często żartuję, że czego nie dowidzę, to sobie "doobrażę".
W najnowszym wywiadzie dla Pomponika przyznała, że jest już w takim stanie, że wymaga nieustannej opieki, ponieważ nie można jej już w żaden sposób pomóc.
Czuję się z tym normalnie, ponieważ się do tego przyzwyczaiłam i to się dzieje przez tyle lat, że dla mnie to jest proces starzenia się. Już nic w mojej sprawie nie pomoże. Sama funkcjonować już nie bardzo mogę, ale za to mam paru przyjaciół i paru bliskich ludzi, którzy mnie wspierają w takim życiowym sensie - zapewniła.
fot. KAPiF
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie