
Wychodzą na jaw ciemne sprawki związane z produkcjami filmowymi Dody i jej byłego męża Emila S. Cała rzesza inwestorów nie odzyskała pieniędzy, które wyłożyli na produkowane przez małżeństwo filmy. Piosenkarka zarzeka się, że o niczym nie wiedziała, ale z przekazanych informacji wyłania się zupełnie inny obraz sprawy. Doda zapobiegawczo przepisała dwa mieszkania na matkę, a trzecie sprzedała. Miała obawiać się odpowiedzialności majątkowej.
W "Dużym Formacie" opisano sprawę oszukanych inwestorów, którzy wyłożyli ogromne pieniądze na filmy produkowane przez Emila S. oraz Dodę. Często są to osoby prywatne, które nie zobaczyły ani złotówki z "Dziewczyny z Dubaju" oraz innych planowanych przez małżonków filmów. Takich inwestorów jest ponad 200.
Były mąż piosenkarki, Emil S., produkował filmy prowadząc spółkę Ent One Investments. W momencie, kiedy zaczęło się zamieszanie wokół "Dziewczyn z Dubaju" oraz innych zapowiadanych przez niego filmów, założył na Malcie drugą spółkę - Ent One Studios Limited i miał przelać pieniądze na konto tejże spółki z poprzedniej. Jego wspólnikiem miała zostać jego ówczesna żona Doda - Dorota Rabczewska. Na konto spółki maltańskiej miały trafiać dochody z zagranicznej dystrybucji "Dziewczyn z Dubaju".
Z ustaleń śledztwa wynika, że do zawarcia wskazanej umowy spółki doszło 11 września 2019 r. Dorota Rabczewska przejęła wówczas funkcję dyrektora, jak również zasiadała w zarządzie spółki w zamiarze, aby Emil S., będący dłużnikiem, udaremnił zaspokojenie wierzycieli - przekazała prokurator Aleksandra Skrzyniarz w rozmowie z tvp.info.
Doda twierdziła, że nie wiedziała o pokrzywdzonych inwestorach i robiła "co mąż każe". Reprezentujący pokrzywdzonych Tomasz Piec zaprzecza słowom piosenkarki. Podważa również te jej wypowiedzi, w których Rabczewska twierdziła, że nie otrzymała prawie żadnych pieniędzy za "Dziewczyny z Dubaju".
Nie miała dużego udziału w rozmowach z inwestorami, nie miała dostępu do konta, natomiast wiedzę miała, co jesteśmy w stanie udowodnić. I dostała wynagrodzenie za swoją pracę. Za ścieżkę dźwiękową do "Dziewczyn z Dubaju" 200 tys. zł, za ścieżkę do "Gromu", który nie powstał, 70 tys. zł - przekazał Tomasz Piec.
Emil S. obecnie przebywa w areszcie. Wyrok, jaki może otrzymać, to 12 lat więzienia. Natomiast Dorota Rabczewska otrzymała zarzut działania na szkodę inwestorów poprzez pomoc w założeniu maltańskiej spółki swojego byłego męża.
Dorota Rabczewska zeznaje w prokuraturze, że obawiając się odpowiedzialności majątkowej, przepisała dwa mieszkania na matkę, a jedno sprzedała. Było to w 2018 r., jak dostała pierwsze sygnały o nieprawidłowościach - twierdzi Tomasz Piec.
Wśród oszukanych inwestorów są osoby prywatne, które przekazały na film nawet po kilka milionów złotych. Doda miała pełnić rolę "twarzy" przedsięwzięcia i być gwarantem tego, że wszystko odbędzie się zgodnie z umową.
Jeden z inwestorów, pan Paweł, zainwestował w film 800 tys. zł. Były to pieniądze odkładane na studia jego córki.
Uważałem, że skoro w zarządzie spółki jest Doda, to spółka nie może mieć znamion przestępczości. Myślałem sobie tak: "Nie mogą zrobić mi kuku. Bo Doda ma dużo do stracenia - runie jej kariera i trafi za kratki" – stwierdził.
Z kolei pan Michał przekazał 250 tys. zł na inny film Emila i Dody - "Grom". Tytuł to nazwa słynnej jednostki wojskowej. Inwestor spotkał się z Dodą oraz jej eks-mężem na specjalnej kolacji w jednej z warszawskich restauracji. Podczas rozmowy z inwestorem Rabczewska miała powoływać się na polityczne znajomości.
Rozmawialiśmy o "Pitbullu", ale głównie o "Gromie". Rabczewska była marketingiem "Gromu", można powiedzieć, że dawała twarz tej produkcji. Mówiła, że dzięki niej współpracą nad filmem zainteresowane jest Ministerstwo Obrony Narodowej, któremu szefował wtedy Antoni Macierewicz; że są już prowadzone rozmowy z Kancelarią Prezydenta; że dzięki niej każde drzwi się otwierają i dostaniemy poligony, czołgi, armaty, co tylko chcemy ze sprzętu wojskowego. Zrobiła na mnie dobre wrażenie, podobnie na mojej żonie. Wieczór był udany. Wydawało mi się, że wchodzę w bezpieczny biznes, mając za gwaranta Dodę i jej wpływy w kręgach politycznych - opowiadał.
Na pytanie, czy nie pomyślał, że Doda może koloryzować, odparł:
Nie, przecież jest gwiazdą. Po co miałaby mnie naciągać?
fot. Instagram/dodaqueen, KAPiF
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
miała ma i będzie miała móżdżek jak te kury z jej kurnika ze wsi