
Nawrócony restaurator oraz jego żona opowiedzieli o niezwykłym zdarzeniu, które szczególnie naznaczyło ich życie. Amaro dał do zrozumienia, że dzięki jego głębokiej wierze w Boga został uzdrowiony chory chłopiec. Opowiedział, w jaki sposób doszło do tego, że stał się cud.
Wojciech Modest Amaro oraz jego żona Agnieszka w okresie pandemii całkowicie odmienili swoje życie. Zrezygnowali z show-biznesu, sprzedali restauracje i z luksusowego Wilanowa przenieśli się na urokliwą wieś. Tam założyli farmę oraz zbudowali kaplicę. Oboje przeszli nawrócenie i od tamtej pory żyją "stylem Maryi".
Podczas wizyty w Sanktuarium św. o. Stanisława Papczyńskiego w Górze Kalwarii publicznie złożyli wyznanie wiary oraz opowiedzieli o niebywałym zdarzeniu - uzdrowieniu ciężko chorego chłopca.
Podczas pielgrzymki do Medjugorje zatrzymali się w miejscowości Graz. Po wyjściu z tamtejszego kościoła Wojciech Modest Amaro wylosował następujący cytat z Pisma Świętego:
Tym, którzy we mnie uwierzą, takie znaki towarzyszyć będą. Na chorych będą nakładać ręce, choćby co złego wypili, nic nie będzie im szkodzić - opowiadał Amaro.
Następnego dnia otrzymał telefon. Potem wydarzyło się coś niezwykłego.
Zadzwonił telefon, że chłopiec umiera w Płońsku. Nie połączyłem kropek, nie zorientowałem się, że to do mnie. I znajoma do mnie mówi: "No przecież byłeś, wylosowałeś słowo, że możesz nałożyć ręce, pomodlić się za kogoś". Nie zastanawialiśmy się dłużej sekundy, pojechaliśmy z żoną 100 km do szpitala, chłopiec walczył o życie. Jakoś się udało cudem załatwić, że mogłem na OIOM do niego wejść, modliłem się przy jego łóżku i pan Jezus otworzył Słowo w Piśmie Świętym: "Synu człowieczy, wstań, będę do Ciebie mówił". Nie wiem, czemu, powiedziałem do pilnujących pielęgniarek, że "przygotujcie się na cud", i pojechaliśmy do domu. O ósmej był telefon, że ten chłopiec jest uzdrowiony, że mogę wrócić go zobaczyć - cytuje słowa restauratora ShowNews.pl.
Od tej pory Amaro regularnie spotykał się z chorymi osobami.
Co piątek pan Jezus stawiał przede mną chore osoby, to trwało dziewięć miesięcy. Co piątek wiedziałem - w czwartek wieczorem telefon znikąd, że coś się dzieje, że Klinika Budzik, że szpital, że onkologia.
Agnieszka Amaro broni męża przed bezwzględnymi opiniami sceptyków. Zapewnia, że nie ma zwidów ani nie jest członkiem sekty religijnej.
Pewnie niektórzy myślą, że Modest postradał zmysły. A przecież żyjemy w kraju, w którym wiara katolicka jest bardzo ważna. Zatem co jest dziwnego w tym, że ktoś deklaruje: jestem katolikiem? Nie stał się wyznawcą sekciarskiej religii, tylko powszechnie uznanej wiary - przekazała w rozmowie z Gazeta.pl.
Restaurator w rozmowie z Plotkiem zapewnił, że to nie on uzdrawiał, lecz Bóg.
fot. KAPiF, Pexels.com, YouTube.com
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie