
W czasach, kiedy byli nastolatkami, wybuchła pomiędzy nimi płomienną miłość o silnym podtekście erotycznym. Polityk mówi o swojej ukochanej w samych superlatywach. Ta jednak, przed laty, określiła ich związek w bardziej dosadny sposób. Dlaczego się rozstali?
W latach 60 Ryszard Terlecki i Kora byli bardzo młodzi. On, znany jako Pies, należał do ruchu hipisowskiego w Krakowie. Z pewnością nikt nie przypuszczał, że po wielu latach będzie pełnił funkcję wicemarszałka Sejmu jako prominentny polityk partii PiS. Z kolei Kora chodziła wówczas do liceum i z pewnością nie zdawała sobie sprawy, że zostanie wokalistką Maanamu, stając się jedną z największych ikon polskiego rocka.
Ryszard Terlecki w biografii artystki "Słońca bez końca" wspominał chwilę, w której ją zauważył. Najbardziej spodobało mu się, że tak jak on, okazała się być zdeklarowaną hipiską.
Spodobała mi się od razu - szczupła, śliczna dziewczyna, ciemne długie włosy splecione w dziwne warkoczyki. Przyszła w kolorowej sukience, na szyi miała dużo różnych korali, na rękach błyskotki i bransolety. Prawdziwa hipiska. Ja też byłem hipisem, ale ubierałem się normalnie, chociaż miałem dzwoneczek na szyi, korale i opaskę na włosach.
Polityk ujawnił okoliczności, w jakich się poznali. Stało się w trakcie rozruchów studenckich, które miały miejsce w 1968 roku. Z miejsca uległ jej urokowi.
Byłem na pierwszym roku studiów, kończył się marzec 1968 roku, czyli rozruchy marcowe. Zaangażowałem się w strajk studencki, który bez powodzenia próbowaliśmy kontynuować. Któryś z kumpli przyprowadził dwie koleżanki. Jedną z nich była Kora. Charyzmatyczna! W dodatku rozumiała wszystko, co się działo wokół, choć była dopiero w liceum. To nas chyba zbliżyło. Miałem dziewiętnaście lat, Kora siedemnaście. Była ważną kobietą w moim życiu, choć przecież nie pierwszą. Ale na pewno pierwszą, z którą byłem związany w czasach hipisowskich. Kora była niezwykła.
Piosenkarka pamiętała ich związek w nieco odmienny sposób. Zdecydowanie nie owijała w bawełnę. W książce "Podwójna linia życia" przekazała, że za niezwykle istotną uważali seksualną stronę ich związku. Zdarzało się też, że wspólnie narkotyzowali się, wąchając klej.
Byłam zapatrzona w niego i obchodziło mnie jedynie to, żeby być z nim. W dużej mierze nasz hipisowski związek opierał się na ostrym seksie. Tak bardzo się wtedy zakochałam, że straciłam swoją osobowość, zatraciłam siebie (…) Dla mnie jest istotny intelektualny układ sadomasochistyczny, a nie wulgarny sadomasochizm z jakimiś akcesoriami: pejczami i kajdanami - wspominała.
ZOBACZ: Mąż Kory zakochał się: Mam piękną i mądrą partnerkę
W końcu tego typu relacji przestały jej odpowiadać i postanowiła zerwać znajomość.
Zbuntowałam się przeciwko temu i znalazłam sposób, żeby się z tego wyzwolić. Po prostu zdradziłam go na jego oczach. Od razu poczułam się całkowicie wyzwolona. Z "Psem" rozstałam się, bo bardzo mnie dręczył.
Polityk nie zgadza się ze słowami nieżyjącej gwiazdy. Ten czas pamięta w zupełnie inny sposób.
Opowiadała też, że bardzo zdominowałem ją psychicznie, że to był sadystyczny związek. Nigdy nie miałem takiego wrażenia - zadeklarował.
fot. Instagram, Facebook.com/Ryszard Terlecki, mat. pras.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie