
Aktorka nie uważa, że film jest pochwałą luksusowej prostytucji. Wiernie wzorowała się na swojej bohaterce, ale nie obyło się bez trudnych sytuacji.
Paulina Gałązka zagrała główną rolę w "Dziewczynach z Dubaju". Wzorowała się na Emi, dziewczynie, która przeszła całą długą drogę w tej branży - od prób zaistnienia w show-biznesie, przez życie luksusowej prostytutki, po menadżerkę całej sieci dziewczyn do wzięcia aż po upadek i odsiadkę w areszcie.
Paulina w rozmowie z Wideoportalem przyznała, że ważne i zarazem trudne było dla niej pokazanie granej przez nią postaci zmieniającej się w ciągu kilkunastu lat jej "kariery".
To, żeby przeprowadzić wiarygodnie postać od 17 roku życia do 35, bo widzimy Emi na początku jej drogi, widzimy ją w czasie sukcesów, widzimy ją jak ponosi porażkę, widzimy ją jak wyciąga konsekwencje z tej porażki - wyjaśniła.
Starano się, aby odwzorować życie escort girls dokładnie, łącznie z ich wulgarnym językiem.
Staraliśmy się wstawiać tam słownictwo, które dziewczyny używały w 2005 roku i około tego roku. Takie określenia, ich język branżowy, jak one się ze sobą komunikują czy jakie mają nazwy. Czy udało nam się? Ocenią dziewczyny. Bardzo jestem ciekawa ich zdania.
Aktorka zapewnia, że film nie jest pochwałą prostytucji i zarabiania pieniędzy w łatwy sposób. Jej postać na końcu otrzymuje karę, zaś jej dotychczasowej życie w luksusie nagle się kończy.
Ja absolutnie mam wrażenie, że to nie jest film oceniający cokolwiek - reklama czy nie reklama. To jest film pokazujący to, że można się pogubić, można mieć pogubione wartości i że łatwe pieniądze zawsze mogą mięc jakieś konsekwencje negatywne dla nas.
Dla Pauliny najtrudniejsze wcale nie były sceny seksu, których w filmie jest dużo i są one bardzo otwarcie pokazane.
Trudniejszą sceną była dla mnie ta, w której wchodziłam do zimnej wody razem z Józkiem Pawłowskim. Ja miałam 38 stopni gorączki i jeszcze było mega zimno, mimo że to było Cannes. Albo scena, kiedy boję się utraty i odrzucenia od kogoś bliskiego. I byłam na lorze z kamerą tuż przy mojej twarzy, bardzo zbliżenie duże i z ekipą przede mną, czyli po prostu w moim eyeline'ie była ekipa. I skupienie się na tym, i gadałam przez telefon, który nie był włączony i nie działał. To są trudne rzeczy - wyjaśniła.
Na pytanie, co sądzi o takim sposobie na życie, jakie wybrały sobie bohaterki filmu, odpowiedziała krótko, pokazując napis na swojej koszulce w języku francuskim, czyli słynne hasło Rewolucji Francuskiej - wolność, równość, braterstwo:
Liberte, egalite, fraternite.
fot. Instagram/paulina.galazka, mat. pras.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie