
Przed laty Paulina Smaszcz pracowała w TVP. Dziś nie wspomina dobrze tego okresu w swoim życiu. Słów, które usłyszała wówczas od Niny Terentiew nie zapomni do końca życia.
Paulina Smaszcz coraz rzadziej wypowiada się na temat Macieja Kurzajewskiego i Kasi Cichopek. Nie oznacza to, że zapomniała o przeszłości. Przypomniała właśnie, jak wyglądały jej zawodowe początki, kiedy zdobyła pracę prezenterki w Telewizji Polskiej. Jako młoda studentka polonistyki oraz modelka trafiła w 1992 roku pod skrzydła dyrektor TVP2 Niny Terentiew.
Jej pierwszym zadaniem było poprowadzenie koncertu podczas festiwalu sopockiego wraz z ówczesnymi gwiazdami TVP - Magdaleną Mikołajczak i Krzysztofem Ibiszem. Paulina nie potrafiła ukryć stresu i zakłopotania. Jej niepewność siebie zauważyła Nina Terentiew, która dała niedoświadczonej prezenterce radę na całe życie, używając przy tym dosadnych słów.
Pamiętam do dziś słowa pani Niny Terentiew, kiedy zobaczyła, że na tych chudych, drżących nóżkach wchodzę po schodach Opery Leśnej, przerażona ogromem międzynarodowych artystów, znanych telewizyjnych twarzy, ikon polskiej muzyki, dociekliwych dziennikarzy i biegających ekip realizacyjnych. "Dziecko, jak się boisz i nie będziesz umiała walczyć w dżungli, to k… po prostu do niej nie wchodź. Zeżrą Ciebie, a potem nie będziesz w niebycie, tylko odbycie".
Paulina Smaszcz od lat zarzeka się, że niemile wspomina pracę w TVP i nigdy tam nie wróci. Przyznała jednak, że wiele osób było jej wówczas przychylnych. Podziękowała na Instagramie kilku gwiazdom TVP. Wśród nich nie umieściła swojego byłego męża Macieja Kurzajewskiego. A przecież pracowali razem, prowadząc w duecie niektóre programy.
ZOBACZ: To koniec! Paulina Smaszcz rozstała się z partnerem
Jako 19-latka rozpoczynająca pracę w tv nic z tego nie rozumiałam. Dopiero z czasem zaczęłam przyswajać gdzie się znalazłam i jak bardzo mnie to wszystko przerasta pod względem gierek, nepotyzmu, niekompetencji, układów, donosicielstwa, rywalizacji itd. Mam jednak wspaniałe, dobre, ciepłe wspomnienia, do których przyczynili się niesamowici, niepowtarzalni ludzie i utalentowane, ikoniczne osobowości telewizyjne - wspominała.
Dziś zdecydowanie nie chce, aby określać ją jako dziennikarkę. Woli być nazywana mentorką kobiet, Babcią Petardą lub doktorem nauk społecznych.
fot. Facebook.com/Paulina Smaszcz, KAPiF
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie