
Nie tylko Kasia Cichopek, ale również Marcin Hakiel bierze pod uwagę "rozwód kościelny". Kasia tłumaczyła, że nie chciała ślubu z Marcinem, ale uległa, ponieważ bardzo mu na tym zależało. Teraz gwiazda "Pytania na śniadanie" zamierza formalnie zakończyć ten niefortunny rozdział swojego życia.
Na początku wydawało się, że Marcin Hakiel i Kasia Cichopek rozstaną się pokojowo i w zgodzie. Wszystko na to wskazywało, zwłaszcza sprawa rozwodowa, która została przeprowadzona niezwykle szybko. Sąd zatwierdził rozwód już na pierwszej rozprawie.
Dziś Marcin Hakiel zapewnia, że praktycznie nie ma żadnego kontaktu z byłą małżonką i wcale nie chce go mieć. Kiedy odbierają od siebie dzieci, unikają siebie jak ognia. Co więcej, nie tylko zerwali ze sobą wszelkie relacje, ale oboje starają się unieważnić ślub kościelny.
Kasia już jakiś czas temu zapewniała, że przed laty wcale nie chciała wychodzić za Marcina. Zdecydowała się stanąć na ślubnym kobiercu tylko dlatego, że tancerzowi bardzo na tym zależało.
To on nalegał na ślub, mnie małżeństwo nie było potrzebne do szczęścia. Miałam u boku mężczyznę, z którym lubiłam spędzać czas, podróżować i to mi wystarczyło. Uważałam, że jest dobrze tak, jak jest. Ale dla Marcina małżeństwo było ważne i w końcu mnie przekonał - wyznała w rozmowie z magazynem "Pani".
Marcin Hakiel już jesienią ubiegłego roku poinformował, że Kasia stara się, aby doprowadzić do "rozwodu kościelnego". Teraz sam bierze taki krok pod uwagę. Z pewnością chciałby powiedzieć sakramentalne "tak" swojej obecnej partnerce Dominice w kościele ołtarzem.
Dowiadywałem się, jaka to jest procedura, nie będę ukrywał, ale nie miałem czasu, żeby się tym zająć. Nie mam takiej decyzji podjętej, czy tak czy nie. Prosiłem panią mecenas, żeby mi to przedstawiła i nie jest to jakieś bardzo zawiłe - wyznał w rozmowie z "Rewią".
Przypomnijmy, że Kasia została z tego powodu upomniana prze katolicki tygodnik "Dobry Tydzień". Stanowczo odradzano jej jako osobie głęboko wierzącej tego typu życiową decyzję.
Pani Cichopek publicznie zadeklarowała życie w nowym związku i opuszczenie małżonka. Takiej postawy nie można pochwalać, trzeba ją zdecydowanie skrytykować i pokazać, że ta droga prowadzi donikąd. Skoro małżeństwo przeżywa kryzys, to trzeba je naprawić, być może właśnie pojechać do Ziemi Świętej, tylko nie z nowym partnerem, a z mężem. I tam poprosić o łaski, by małżeństwo odżyło - stwierdził na łamach tygodnika Paweł Ozdoba, prezes katolickiego Centrum Życia i Rodziny.
fot. Instagram, KAPiF
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie