
Luna nie odniosła spodziewanego sukcesu podczas konkursu Eurowizji. Twierdzi, że informacje o niezwykłej zamożności jej rodziców stanowiły problem, przez który mocno ucierpiała jej kariera. Odniosła się przy tym do plotek o tym, że ojciec załatwił jej Eurowizję.
O Lunie stało się głośno, kiedy została wybrana na reprezentantkę tegorocznego konkursu Eurowizji w szwedzkim Malmö. Zwracano uwagę nie tylko na piosenkę "The Tower", którą wykonała na eurowizyjnej scenie, ale również na jej wygląd oraz umiejętności wokalne.
Luna naprawdę nazywa się Aleksandra Wielgomas. Szybko zaczęto podejrzewać, że jest córką założyciela znanej z produkcji keczupów firmy Dawtona. Kiedy okazało się, że to prawda, zaczęto nazywać ją "keczupową księżniczką".
Dziś artystka nie ukrywa, że informacje o nieprzeciętnej zamożności jej rodziców bardziej zaszkodziły niż pomogły w jej muzycznej karierze.
Myślę, że status materialny moich rodziców przeszkadza w mojej karierze, wcale nie traktuję tego jako coś, co mi pomogło. Ludzie wysnuwają jakieś teorie, że rzekomo moi rodzice pomogli mi osiągnąć sukces, a ja na przykład na swojej skórze widzę to na odwrót. Bo w momencie, kiedy wszyscy zaczęli się interesować moim życiem, moją rodziną i szukali na ten temat różnych informacji, to mi to utrudniło wiele rzeczy - tłumaczyła w rozmowie z Newseria Lifestyle.
Bolą ją plotki i oskarżenia, zwłaszcza te dotyczące rzekomego "kupienia" udziału w Eurowizji przez jej ojca.
Niektóre komentarze są jak mantra i niemal wszędzie się powtarzają. Mam paru takich fanów, oczywiście przesyłam im bardzo dużo miłości i uśmiechu, którzy po prostu pod każdym postem piszą to samo, że wydaję piosenki tylko dzięki rodzicom albo że oni kupili mi Eurowizję.
SPRAWDŹ: Luna choruje na rzadką chorobę. To tłumaczy jej niezwykłą urodę
Zapewnia, że jest "oddzielnym bytem" i sama podejmuje decyzje o swojej przyszłości. Zajmuje się muzyką i nie ma nic wspólnego z biznesem rodziców. Jest zawiedziona poziomem komentarzy na swój temat.
No jakby mój ojciec kupił całą Eurowizję, to by była wspaniała rzecz, ale nie wiem, czy komuś kiedykolwiek udało się coś takiego zrobić. Ale tak już poza żartami, to rzeczywiście pojawiają się takie rzeczy i jak to czytam, to już mi ręce opadają. I tak sobie myślę: czy osoby, które to piszą, w ogóle interesuje muzyka, którą ja wydaję. To są chyba raczej tylko komentarze wynikające z wewnętrznej frustracji, z jakiejś niepewności i ich niskiego poczucia wartości - wyznała.
fot. KAPiF
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.