
Legenda piosenki nie chce wracać do pokoiku wydzielonego jej przez córkę zmarłego partnera w nadarzyńskim domu, w którym spędziła z ukochanym wiele lat. Odpowiedź 88-letniej artystki mocno niepokoi.
Wszystko zaczęło się na początku lat 90 ubiegłego wieku. Irena Santor występowała wówczas w warszawskim Teatrze Syrena, którego dyrektorem był Zbigniew Korpolewski. Oboje dobiegali wówczas sześćdziesiątki. Minęło trochę czasu, zanim ich zawodowa znajomość przerodziła się w miłość.
Irena Santor miała na swoim koncie zakończone 19-letnie małżeństwo ze Stanisławem Santorem, lecz nie doczekała się dzieci. Zbigniew Korpolewski miał córkę. Uznali, że formalizowanie ich związku nie jest im do szczęścia potrzebne. Nawet bez ślubu często określali siebie jako "żonę" i "męża".
Małżeństwo często coś w ludziach zabija. Ślub może być ważny, gdy młodzi ludzie mają dzieci, ale nie dla papierków. Jestem dorosła, nie mam dzieci, nie muszę niczego porządkować. Przyjaźń jest ważniejsza od miłości - wyznała Irena Santor.
Zbigniew Korpolewski podziwiał w ukochanej jej uczciwość, prawdomówność oraz lojalność.
Ma jeszcze taką cechę, że nie potrafi przejść obojętnie obok cudzego nieszczęścia. Walczy o innych jak o siebie - zapewnił.
Przez lata opiekowali się sobą nawzajem. Najpierw, kiedy u Ireny Santor wykryto raka, partner wspierał piosenkarkę i troszczył się o nią. Potem, kiedy przeszedł trudną operację serca, artystka zajęła się swoim wybrankiem i wraz z nim przeprowadziła się do Domu Artysty i Weterana w Skolimowie.
Kiedy pan Zbigniew zmarł w listopadzie 2018 roku, córka Zbigniewa Korpolewskiego przygotowała dla artystki pokój w domu znajdującym się w Nadarzynie, w którym para spędziła razem wiele lat. To właśnie Katarzynie Korpolewskiej, a nie pani Irenie przypadł w spadku dom.
Zrobiła remont. Najładniejszy pokój zostawiła dla pani Ireny. Kasia jest lojalna, zawsze gotowa pomóc piosenkarce. Powiedziała jej, że w każdej chwili może przyjechać i mieszkać w Nadarzynie jak długo zechce - przekazała znajoma w rozmowie z pikio.pl.
Piosenkarka postanowiła jednak wrócić do swojego warszawskiego mieszkania. Jednak przebywanie w ruchliwym centrum stolicy męczyło wokalistkę, przeniosła się więc do domu swojej przyjaciółki w jednej z podwarszawskich miejscowości.
ZOBACZ: Irena Santor straciła córkę. Smutne wyznanie po latach
Przygotowuję się już do pożegnania z tym światem. Bardzo solidnie się przygotowuję, bo to nie jest proste: zgodzić się na to, że pewnego dnia przestanie się być - wyznała w rozmowie z "Vivą!".
I jednocześnie dodała:
Tak wiele jeszcze chciałabym przeżyć. Jestem bardzo ciekawa świata. Nie chcę jeszcze odchodzić.
fot. KAPiF
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie