
Aktorka otrzymała od miasta Warszawy wynagrodzenie za post reklamujący miejską komunikację. Teraz bagatelizuje informację o kwocie, którą otrzymała. Uważa, że są to pieniądze zaledwie "symboliczne".
Grażyna Wolszczak jakiś czas temu wytoczyła proces skarbowi państwa za to, że w Warszawie jest smog. Uważała to za niedopuszczalne naruszenie jej dóbr osobistych, a konkretnie jej zdrowia. Potem pozew wycofała i beztrosko przyznała, że uwielbia jeździć samochodem. Zapewniła, że zamierza zamienić swoje auto z silnikiem diesla na hybrydowe.
Teraz wraz z trzema innymi celebrytami wzięła udział w akcji z okazji Dnia bez Samochodu. Umieściła post na Instagramie, na którym promowała warszawską komunikację miejską. Była wyraźnie zaskoczona tym, że sprawdzenie rozkładu jazdy ZTM wcale nie jest takie trudne. Nie omieszkała jednak nadmienić, że i tak kocha jeździć samochodem.
Jeden z działaczy miejskich postanowił zapytać władze stolicy o to, jaką aktorka otrzymała kwotę za tę reklamę.
Biuro Marketingu Miasta zawarło umowę z podmiotem zewnętrznym. W ramach tej umowy wykonawca zobowiązał się do publikacji po jednym poście na profilach czterech influencerów, w tym profilu Pani Grażyny Wolszczak. Kwota umowy za w/w cztery publikacje to 19 680,00 zł brutto - odpowiedziano w przesłanym piśmie.
ZOBACZ: Grażyna Wolszczak jest wiecznie młoda. Zdradziła swój sposób na zachowanie urody
Łatwo obliczyć, że Grażyna Wolszczak otrzymała wynagrodzenie w kwocie około 5 tysięcy złotych. Uznała jednak tej wysokości honorarium zaledwie za "symboliczne".
Sama próbuję przesiąść się do komunikacji publicznej, uważam, że to ważne i zachęcanie ludzi do tego jest słuszne. To była moja jedyna motywacja. Oczywiście były z tego jakieś pieniądze, ale raczej symboliczne - bagatelizowała doniesienia w rozmowie z "Gazetą Stołeczną".
ZOBACZ WIDEO:
Post reklamowy Grażyny nie spodobał się wielu internautom, którzy pisali bez ogródek:
Gratuluję, nauczyła się Pani jeździć autobusem co będzie następne ? Trzepanie dywanu czy może obieranie ziemniaków? Może tez okaże się to nadspodziewanie proste, powodzenia w odkrywaniu życia na nowo.
Kiedy jesteś tak oderwana od rzeczywistości, że jesteś pod wrażeniem, że możesz sprawdzić kiedy przyjedzie autobus i o której będziesz na miejscu...cringe.
Czy po takich tekstach jest jeszcze ktoś kto traktuje celebrytów jako jakikolwiek autorytet? Ludzi tak oderwanych od rzeczywistości, a chcących pouczać innych? Ludzi z taką pogardą dla innych? "Ja mam zarąbisty samochód, więc jest spoko, a wy biedaki do autobusu, bo mi zapach nie odpowiada"? Przecież taka pseudo-lady nie zniży się do poziomu tych, których uważa za proli, aby faktycznie zacząć jeździć autobusami.
Czy po takiej aferze ktoś jeszcze będzie wierzył reklamującym cokolwiek celebrytom?
fot. Instagram/grazyna.wolszczak_official
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie