
Ewa Krawczyk nie ustępuje w sporze sądowym z Krzysztofem Krawczykiem juniorem o spadek. Twierdzi, że nie skorzystał z jej propozycji, więc jest skłonna sądzić się z nim aż do śmierci. Uważa, że junior szarga pamięć po swoim sławnym ojcu.
Ewa Krawczyk toczy sprawę sądową z Krzysztofem Krawczykiem juniorem o spadek po zmarłym piosenkarzu. Już na samym początku zapowiedziała, żeby "na żadne miliony nie liczył". Jego ojciec w testamencie miał zapisać cały majątek swojej żonie, pomijając jedynego syna.
Już na samym początku zaproponowała jurorowi pomoc, z której nie skorzystał. W związku z tym będzie walczyła o spadek choćby do śmierci.
Spotkałam się z nim po śmierci Krzysztofa, obiecałam pomoc, co przyrzekłam mężowi. A po naszej miłej rozmowie dostałam SMS, że we wszystkich sprawach mam się kontaktować z jego panią mecenas. I tak możemy się sądzić do śmierci, aż któreś z nas umrze, bo Krawczyk junior jest chory, a ja mam swoje lata. Mój pasierb nie myśli samodzielnie, ktoś nim steruje, bo wniósł sprawę do sądu, że ojciec podpisał testament, będąc nieświadomym - przekazała w rozmowie z "Vivą".
Jednocześnie zapewnia, że Krzysztof był w pełni świadomy co podpisuje. Teraz jego syn próbuje podważyć testament, twierdząc, że piosenkarz nie rozumiał w pełni, co sygnował swoim nazwiskiem.
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że próbuje się zszargać nazwisko Krawczyka, na które pracował przez 60 lat - stwierdziła wdowa, ewidentnie mając na myśli jedynego syna piosenkarza.
Na jej słowa odpowiedział Marian Lichtman, który wspiera juniora w jego staraniach o spadek po tacie.
Już dawno mogła zachować się przyzwoicie i załatwić kwestie majątkowe z Krzysztofem juniorem. Uniknęłaby dymu medialnego i całego zamieszania, na którym - jak widać - jej zależy. Zamiast udzielać wywiadów, w których mówi, że pragnie zgody, niech to ureguluje. Dla mnie są to puste słowa, obiecanki cacanki. Ona cały czas mówi, że chce zgody, ale nic w tym kierunku nie robi - stwierdził w rozmowie z Plejadą.
SPRAWDŹ: Ewa Krawczyk przeżyła koszmar: Ludzie na mnie pluli, czekali, kiedy się stoczę
Muzyk uważa, że mimo zapowiedzi, nie dotrzymała słowa i do tej pory w żaden sposób nie pomogła swojemu pasierbowi.
(...) Mogłaby być najpiękniejszą macochą na świecie i się rozliczyć, sprawa byłaby zamknięta. Ona woli zaistnieć w mediach, bo wychodzi płyta. Krzysztof wierzył, że Ewa dopilnuje tego, by jego syn nie był skrzywdzony. Słowa nie dotrzymała - skwitował.
Dodał, że gdyby wdowa kupiła Krzysztofowi juniorowi małe mieszkanko, wtedy byliby rozliczeni. W dalszym ciągu wraz z przyjaciółmi młodego Krawczyka - Krzysztofem Cwynarem i Zbigniewem Rabińskim - będą stali murem za synem piosenkarza.
fot. KAPiF, YouTube.com, Facebook.com
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Zachłanna wyrafinowana i perfidna osoba . Ochyda????????????????