
Prowadząca "Pytanie na śniadanie" opowiedziała, dlaczego została zwolniona z programu. Poszło o pieniądze.
Tydzień temu w piątek Tamara Gonzalez Perea i Robert El Gendy zauważyli, że nie ma ich w grafiku. Okazało się, że przestali prowadzić "Pytanie na śniadanie". Ich miejsce mają zająć Kasia Cichopek i Maciej Kurzajewski. Oficjalnie zrezygnowano z pary, ponieważ ich wydanie programu miało ponoć zbyt niską oglądalność.
Tamara nie zgadza się z tym uzasadnieniem. Nagrała wideo na Instagramie, w którym przedstawiła swoją wersję. Zanim zaczęła prowadzić program znana była jako wzięta blogerka modowa. Praca w telewizji miała być dla niej tylko zajęciem dodatkowym.
Argumentem naszej wymiany była niska oglądalność, ale to nie ma prawa bytu w rzeczywistości. Powodem mojego odejścia jest fakt, że kiedy mnie przyjęto, wynegocjowałam taką umowę, która jest dobra dla mojego zawodu. Stacja wiedziała, na co się pisze, że przychodzę do programu, ale moje dochody z social mediów i z bloga są moją profesją i zarobkiem - stwierdziła.
Mimo to przykładała się do prowadzenia programu i promowała go swoich mediach społecznościowych. W tym celu wynajęła nawet osobę, która przygotowywała relacje z każdego odcinka z jej udziałem. Podejście telewizji zaczęło się zmieniać odkąd powstał nowy dział - Impresariat TVP.
W zeszłym roku powstała jednak taka komórka jak impresariat TVP, czyli coś, co zrzesza gwiazdy i za kontrakty bierze prowizje. Pojawiły się propozycje, bym i ja to podpisała. Nie mogłabym nic zrobić bez zgody stacji, o wszystko musiałabym pytać. Z umowy impresaryjnej wynikało, że mam oddawać LWIĄ część swoich zarobków - ze wszystkiego, z każdego social medium. Miał to być spory procent, bo około 20/30 proc.
Zaczęto coraz mocniej naciskać, aby Tamara podpisała umowę z Impresariatem TVP. Prowadząca jednak na to nie przystała.
Przyszedł taki moment, że mój kontrakt się kończył i zaczęła się prawdziwa gratka. Moja menadżerka dostawała maile w środku nocy. Mail miał w nagłówku, że albo podpisujemy umowę, albo zdejmujemy Tamarę z weekendu. Czułam się terroryzowana. Nie było partnera do rozmowy. Mnie i Robertowi w stacji zaszkodziły zwłaszcza dwie osoby. One miały być odpowiedzialne za produkcję, a odkąd wybuchła pandemia, nie mieliśmy nawet jednego kolegium. Nie ma mojej zgody i nie tak mnie mama wychowała, że jak ktoś ci pluje na głowę, to trzeba udawać, że pada deszcz.
Tamara twierdzi, że to był prawdziwy powód, na podstawie którego nie przedłużono jej kontraktu. Miała nadzieję, że Robert El Gendy, którego fachowość ceni, zamiast niej otrzyma nową partnerkę. Tak się jednak nie stało. Również on odszedł z programu. Nie wiadomo na razie, czy Tamara, znana w internecie jako Macademian Girl, kiedykolwiek wróci do telewizji.
fot. Instagram/tamaragonzalezperea
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie