
Znany dziennikarz szczerze opowiedział o swojej niełatwej przeszłości, braku ojca i brutalnej dyskryminacji, jaka spotkała go w rodzinnym Olsztynie.
Robert El Gendy jest gwiazdą telewizji - wraz z Tamarą Gonzalez Pereą prowadzi "Pytanie na śniadanie" w TVP2. Jego ojciec jest Egipcjaninem. Robert przez pierwsze 7 lat mieszkał w Kairze. Rodzice dziennikarza poznali się podczas studiów w Moskwie. Ich związek nie przetrwał jednak próby czasu. Po powrocie do Polski wraz z mamą zamieszkał w Olsztynie.
W rozmowie z Wideoportalem opowiedział o swoim niełatwym dzieciństwie, podczas którego brakowało mu taty, od którego dostawał jedynie kartki świąteczne.
Kiedy człowiek jest mały, z utęsknieniem patrzy listonosza, który przynosi ci tylko raz do roku pozdrowienia na zasadzie "Happy Birthday". To jest wtedy dla mnie jak najlepszy prezent. Chwila takiego szczęścia nie do opisania, ale z drugiej strony po latach wiem, że to było bardzo tragiczne doświadczenie. Zostawiało piętno, bo tego taty nigdy nie było i to jest coś, co pamiętam z tych lat właśnie, kiedy ja dorastałem i myślę, że zahartowany zostałem między innymi przez to.
Mama, która pracowała w aptece, rzadko bywała w domu. W zasadzie wychowali go dziadkowie.
Moja mama musiała być w robocie, non stop była w pracy. Ja pamiętam, że też kochała mnie na maksa i do tej pory tak jest, ale nasze relacje przez to są zupełnie inne. Myśmy się musieli nauczyć po latach rozmawiać ze sobą na niektóre tematy. Wielu unikaliśmy po prostu, bo nie byliśmy w stanie znaleźć porozumienia.
Robert nie miał wzorca, jakim dla każdego syna jest ojciec.
Do tej pory z niektórymi tematami sobie nie radzę, dlatego że po prostu nie było taty. Każdy facet potrzebuje takiego kontaktu. Tata nie jest tylko od chwalenia. Czasem powinien nawet skarcić, ale jak jest i nawet raz na jakiś czas powie: "super robota, fajnie, że zmyłeś naczynia" albo "fajnie, że ten talerz odniosłeś do zlewu", to jest coś. Tata pochwalił, tata cię zauważył. Ja nie miałem szansy na to, także to na pewno nie było łatwe dla mnie.
Ma jednak nadzieję, że jest dobrym tatą dla swoich trzech synów - 18-letniego Maćka, 9-letniego Kuby i 6-letniego Oliwera, którzy wraz z żoną dziennikarza, Agatą, mieszkają w Olsztynie.
Do tej pory ciężko mi się o tym mówi, bo nie do końca miałem na to wpływ, ale na pewno jestem inny i wiem, że chciałem być inaczej postrzegany przez moje dzieci. Popełniam szereg błędów. Każdy je popełnia. Nie ma ludzi nieomylnych, ale nie chciałbym być takim tatą tylko na odległość, chociaż czasem jestem. Teraz też ktoś powie: "Ej, jesteś 200 kilometrów dalej". Chwilowo.
W szkole Robert El Gendy był gnębiony przez rówieśników z powodu swojej ciemniejszej karnacji. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło.
W liceum, mieszkając w Olsztynie, musiałem stykać się ze skinheadami. Ruch ten był bardzo popularny. Co drugi chłopak w Olsztynie miał łysą głowę. Dla nich po prostu było fajnie gonić kogoś, kto miał długie włosy, a na dodatek ciemną karnację. Ale z drugiej strony mieszkaliśmy na tym samym osiedlu i kiedy mijała zła faza oni przychodzili i razem graliśmy w kosza, więc do tej pory z niektórymi chłopakami mam kontakt. No, ale rzeczywiście, ci skinheadzi nieraz napędzili mi strachu i musiałem od nich uciekać, ale dzięki temu nauczyłem się szybko biegać i potem na tym boisku nikt mnie nie mógł dogonić.
Czasami spotykał się z przejawami rasizmu i to już jako kilkuletnie dziecko, kiedy dyrekcja jednego z przedszkoli odmówiła przyjęcia go do grupy. Później jednak nie dawał sobie w kaszę dmuchać. Dochodziło nawet do rękoczynów.
Oczywiście bywało, że trzeba było walczyć o własną tożsamość, kiedy mi wytykano dla żartu niby: "Ty Cyganie, ty brudasie". To wtedy ja zaciskałem pięści i w podstawówce często musieliśmy wyjaśniać pewne sprawy ze szkołą. Takie to były czasy, nie wiem czy dalej to się robi, ale myśmy w ten sposób sobie radzili.
Trudne, życiowe sytuacje zahartowały go i nauczyły walczyć o swoje. Nie zraża się niepowodzeniami, zawsze stara się znaleźć wyjście z sytuacji. Negatywne doświadczenie procentują teraz, w jego dorosłym życiu.
ZOBACZ: Tomasz Kammel stracił pracę. Co dalej z jego karierą?
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie