
Joannę Kołaczkowską pożegnało liczne grono wielbicieli. Podczas mszy żałobnej głos zabrali członkowie jej rodziny oraz współpracownicy. W sposób szczególny poruszyły wszystkich słowa siostry oraz byłego męża zmarłej. Ksiądz przekazał przesłanie od artystki dla wszystkich zgromadzonych.
W kwietniu członkowie kabaretu Hrabi poinformowali, że Joanna Kołaczkowska wycofuje się z życia publicznego, ponieważ rozpoczęła walkę z nowotworem. Jak się później okazało cierpiała na glejaka - guza mózgu. Artystka zmarła 17 lipca 2025 roku. W poniedziałek 28 lipca 2025 roku odbył się pogrzeb aktorki.
Pożegnanie gwiazdy kabaretu Hrabi miało miejsce w kościele pod wezwaniem św. Karola Boromeusza w Warszawie. Obok członków rodziny, znajomych i współpracowników przybyli licznie wielbiciele talentu Joanny.
Zgodnie z wolą aktorki nie składano kondolencji, zaś zamiast kwiatów wpłacano datki na Fundację Avalon dla 13-letniego Ignacego Cugiera, który urodził się w ciężkiej zamartwicy z niewydolnością wielonarządową, wylewami III stopnia, obrzękiem i niedotlenieniem mózgu.
Podczas ceremonii głos zabrali krewni oraz współpracownicy artystki. Szczególną przemowę wygłosiła Agnieszka, siostra zmarłej.
Diagnoza i wiadomość o twojej chorobie zatrzymały całe nasze życie. Miałam wrażenie, że to nie dzieje się naprawdę, że za chwilę ktoś nam mówi, że to żart, jakiś film albo że po prostu pomyłka. Ale to nie nastąpiło. Rzeczywistość okazała się okrutna i do bólu prawdziwa. W czasie choroby byłaś siostro niezwykle dzielna, bardzo pokorna i ze spokojem przyjmowałaś kolejne jej etapy i sposoby leczenia. I pomimo tego, że wszyscy mieliśmy nadzieję i wierzyliśmy w twoje uzdrowienie, to jednak coraz częściej uświadamiano nam, że szczęśliwego zakończenia tej historii nie będzie i że musimy się przygotować na twoje odejście - mówiła.
W niezwykle poruszający sposób opisała ostatnie chwile swojej siostry.
Asiu, to był dla mnie ogromny przywilej, że mogłam trzymać cię za rękę i być z tobą do ostatniego tchnienia. Towarzysząc ci w chorobie - w szpitalach i w domu - mogłam wspominać nasze życie i mówić, jak bardzo cię kocham.
Dariusz Kamys, członek kabaretu Hrabi oraz szwagier Joanny Kołaczkowskiej, opowiedział o pracy ze zmarłą koleżanką, podkreślając jej wyjątkowość.
Jesteśmy tu, chociaż wcale tego nie chcemy. To nie tak miało być, nie w tym terminie, nie w tej sali, nie w tych okolicznościach. Oj, Aśka, Aśka... Miałaś nadświadomość sceniczną. To było coś absolutnie genialnego. Aśka potrafiła grać na scenie, robiła to świetnie, wszyscy wiecie, ale oprócz tego potrafiła nas reżyserować. Pokazywała ręką dyskretnie: "szybciej, szybciej, dynamiczniej, dynamiczniej. I potrafiła też dać znać, że jest dobrze. Taka była Aśka.
Zanim wyszłaś na scenę, często marudziłaś: "ojej, jak mi się nie chce". Na początku wierzyliśmy ci. Sprawiała wrażenie zmęczonej, ale kiedy wychodziłaś na scenę - po prostu ogień, eksplodowałaś - wspominał Dariusz Kamys.
Mówił również o Asi takiej, jaką publiczność nie mogła poznać.
Byłaś otwarta, ufna dla ludzi, choć czasem cię to raniło. Czasem byłaś wykorzystywana. Ale ty się nie zmieniłaś. Nie zbudowałaś muru. Wręcz przeciwnie. Twoje drzwi były zawsze otwarte i serce też. I właśnie dlatego teraz tutaj nas tylu jest. Bo dotknęłaś wszystkich naszych serc. Straciliśmy nie tylko wielką artystkę. Straciliśmy kogoś niezwykle bliskiego, najbliższego.
Odniósł się także do licznych wypowiedzi jej pseudoprzyjaciół obu płci, które pojawiły się tuż po jej śmierci.
Zaraz po Twojej śmierci pojawiło się sporo "przyjaciół" z gotowymi przemowami, wspomnieniami i teoriami. Czasem ta deklarowana przyjaźń mijała się nawet z faktami o Tobie. Przyjaźń to nie jest deklaracja. To bycie przy, to czułość, zaufanie, troska. Bez fleszy, bez splendoru. Bez zasięgowych profitów. Prawdziwi przyjaciele byli z nami, przy Tobie, po cichu, w domu, przy łóżku, przy herbacie, przy telefonie,
przy biurku, przy Twoim odchodzeniu - podkreślił Dariusz Kamys.
SPRAWDŹ: Joanna Kołaczkowska nie żyje. "Wyczerpaliśmy wszystkie dostępne formy leczenia"
W sposób niezwykły zabrzmiały słowa byłego męża aktorki, Krzysztofa Kołaczkowskiego.
Nie mogę zebrać myśli. Asiu, już jesteś w jakimś innym, lepszym miejscu. Jestem o tym przekonany. I moja pierwsza taka hipoteza jest, że właśnie na wiecznym poligonie kabaretowym ze Staszkiem Tymem coś knujecie i zaśmiewacie się do rozpuku. Tak jak zawsze się nakręcaliście wzajemnie... No to pewnie już nie zadzwonisz, ale ja zawsze będę gotowy odebrać twój telefon. Bardzo ci dziękuję. Do zobaczenia - pożegnał byłą żonę Krzysztof Kołaczkowski.
Ksiądz odprawiający mszę zacytował ostatnie słowa zmarłej, które pozostawiła jako swojego rodzaju przesłanie:
Wszyscy jesteśmy cyrkuśnikami.
Joanna Kołaczkowska spoczęła w Alei Zasłużonych Cmentarza Wojskowego na Powązkach wśród osób zasłużonych dla państwa polskiego.
Łukasz Pietsch, Tomasz Majer z kabaretu Hrabi, fot. KAPiF
Dariusz Kamys z kabaretu Hrabi, fot. KAPiF
Pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej, fot. KAPiF
Pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej, fot. KAPiF
Pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej, fot. KAPiF
Pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej, fot. Wojciech Olkusnik/East News
Joanna Kołaczkowska, fot. KAPiF
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie