
Po tym, kiedy wyznał, że zbliżył się do Boga, stał się niemal ikoną katolickiego konserwatyzmu. Wstrząsem dla religijnych radykałów okazał się fakt, że Maciej Musiał poparł osoby LGBT. Aktor przyznał, że później spotkało go wiele przykrości. Najbardziej dotkliwy cios zadała mu Krystyna Pawłowicz.
Maciej Musiał w pewnym momencie swojej kariery wyznał, że jest osobą głęboko wierząca. Dokładnie opisał moment, w którym doznał nawrócenia. Stało się to podczas rekolekcji prowadzonych przez charyzmatycznego ojca Roberta Tekieli.
Przyszła moja kolej, wyszedłem na środek. Ojciec nałożył na mnie dłonie i zaczął się modlić. A ja poczułem, jak przychodzi do mnie Bóg. Przytula mnie. Poczułem niekończącą się, bezwarunkową miłość, przebaczenie, akceptację. Z oczu pociekły mi łzy. I to było moje osobiste, empiryczne doświadczenie. Nie potrzebuję więc nauki, która coś udowodni. Wtedy przestałaby to być wiara, miałbym tylko wiedzę - wyznał w rozmowie z serwisem Aleteia.
Teraz przyznał, że żałuje swojego wyznania, ponieważ przylgnęła do niego łatka osoby zaślepionej wiarą.
Różne środowiska nagle wzięły mnie na sztandary jakiejś walki o wiarę, zaczęto mi przypisywać nie wiadomo jaki konserwatyzm. Wielu osobom nie mieści się w głowach, że można być osobą wierzącą i jednocześnie akceptować oraz wspierać to, że jesteśmy różnorodni - wyznał w wywiadzie dla magazynu "K-Mag".
Duże poruszenie wywołało jego zdjęcie w koszulce ozdobionej tęczą LGBT z napisem "LOVE". Nie ukrywał przy tym, że wybrał się również na Paradę Równości. To nie mieściło się w głowach osób, które postrzegały go jako zagorzałego katolika. Najbardziej pomstowała Krystyna Pawłowicz.
ZOBACZ: Maciej Musiał o koszulkach z przesłaniem: Staram się być autentyczny wobec siebie
Nagle całe się obruszyło i odwróciło ode mnie. (...) Krystyna Pawłowicz tweetowała, że muszę iść na cmentarz Orląt Lwowskich i po kolei całować każdy grób, żeby odkupić swoje grzechy - przyznał.
Zapewnił, że jego wiara jest daleka od dewocji oraz religijnego zacietrzewienia. Stara się prowadzić normalne życie, będąc w zgodzie z Bogiem.
Dla mnie wiara nie jest ilością odmówionych zdrowasiek, ale radością, którą masz w sobie i dajesz innym. Jest dla mnie też kontrą w świecie, w którym funkcjonuję na co dzień, miejscem, które zmusza do autorefleksji. I to się nie zmienia. Dziwnie mi się o tym mówi, bo nie jestem osobą świętą. Absolutnie. Jestem normalnym młodym człowiekiem - zapewnił w rozmowie z "Vivą".
fot. Instagram, KAPiF, Pexels.com
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie