Hanna Lis wypowiedziała się na temat obrazy uczuć religijnych oraz związanych z tym działań przedstawicieli bezpośrednio lub pośrednio związanych z LGBT, takich jak połączenie wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej z tęczową aureolą lub odprawianie "mszy" podczas warszawskiej Parady Równości.
- Z jednej strony uważam, że pod obrazę uczuć religijnych można podciągnąć wszystko. To jest szalenie niebezpieczne. To jest zupełnie archaiczny przepis, który powstał za czasów PRL-u i powinien być jak najszybciej wyeliminowany z polskiego prawa - uważa dziennikarka.
Hanna Lis podkreśliła w rozmowie z Wideoportalem, że jest zwolenniczką przemarszów przedstawicieli środowiska LGBT. Jest również za tym, aby geje i lesbijki mieli prawo zawierać związki partnerskie i małżeństwa.
Popiera dążenia LGBT, jednakże nie podobają jej się sytuacje, do których według niej dochodzić nie powinno. - Bardzo mnie osobiście rażą takie historie, takie obrazki, jak widzieliśmy ostatnio, czyli ta monstrancja z obrazkiem waginy. To jest kompletnie niepotrzebne. Tak jak rozmawiałam z moimi przyjaciółmi homoseksualistami, to oni mówią, że jest im robiona bardzo zła robota. To są tanie prowokacje, które do niczego nie doprowadzają. Tym bardziej, że ta druga strona coraz bardziej się usztywnia w swojej zapiekłości. Szanujmy się nawzajem. Taki miałabym apel - stwierdziła dziennikarka.
Dodała, że nie jest też zwolenniczką prowokacji obyczajowych podczas marszów LGBT. - Kiedy idzie się na Paradę Równości, to nie po to, żeby wyprowadzić kolegę na spacer na smyczy. To są idiotyczne scenki, które pojawiają się później w mediach i które pokazują drugiej stronie zupełnie nieprawdziwy obraz ludzi homoseksualnych - uważa Hanna Lis.
fot. screen Facebook.com/Rafał Trzaskowski, Paweł Mazurek/Studio69
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie