
W "Gazecie Wyborczej - Dużym Formacie" opisano ciemną sprawę dotyczącą "Dziewczyn z Dubaju" oraz innych produkcji filmowych Emila Stępnia i Dody. Chodzi w szczególności o osoby, które zainwestowały w ich filmy swoje pieniądze, a teraz domagają się zwrotu inwestycji.
Spośród licznych inwestorów najbardziej przykuwający uwagę jest przypadek emeryta, pana Kazimierza, który wygrał w Lotto 10 milionów złotych i połowę z tej kwoty miał przekazać w ramach inwestycji Emilowi Stępniowi. Mąż Dody obiecywał, że zainwestuje przekazane pieniądze w wyprodukowane przez siebie filmy. Oprócz "Dziewczyn z Dubaju" miały być to m.in. "GROM" oraz "Chłopaki nie płaczą 2". Poza "Dziewczynami..." żadna z tych produkcji do dziś nie została nakręcona.
Według gazety Doda miała pomagać mężowi i zachęcać inwestorów, aby przekazywali fundusze. Jeden z nich opisał ze szczegółami tego typu spotkania:
Spotkaliśmy się w czwórkę, ja z partnerką, Stępień i Doda. Stępień przedstawiał pomysł, ale motorem napędowym zachęcającym mnie do inwestycji była Doda. Licytowała kwoty, pytała, czy nie dołożyłbym więcej. I tak namówiła mnie na "GROM".
Mężczyzna przekazał małżeństwu 250 tysięcy złotych. Doda zapewniała ponoć o wsparciu pochodzącym ze szczytów władzy.
Zapewniała, że jej nazwisko otwiera drzwi w Ministerstwie Obrony Narodowej. Ministrem był wtedy Macierewicz. Dzięki temu dostaną dostęp do planów na poligonach. Mówiła o patronacie Kancelarii Prezydenta, który uzyskają dzięki jej medialności - czytamy.
KLIKNIJ: Doda wpadła we wściekłość, gdy to zobaczyła! "Poróżniły ich UPODOBANIA Emila"
W czerwcu Doda ogłosiła, że rozwodzi się z mężem. Zapewniła przy tym, że nie ma nic wspólnego z tym, co jest opisywane w doniesieniach prasowych. Powtórzyła to w oświadczeniu przesłanym "Gazecie Wyborczej". Zaznaczyła, że zajmowała się jedynie sprawami artystycznymi i nic nie wie na temat jakichkolwiek nieprawidłowości.
Nie mam kontaktu z mężem, zmienił numer telefonu, informacje, które do mnie docierają z prokuratury, są szokujące. Dołączyłam do firmy Emila Stępnia jako artystka, która od początku miała zajmować się tylko artystycznymi aspektami produkcji filmowych, bo na finansach się nie znam. Nigdy w życiu nie podpisałam żadnej umowy z inwestorem ani nie przeprowadzałam negocjacji (…) Mieliśmy jasny podział ról w spółce, a Emilowi Stępniowi, który był moim mężem, ufałam bezgranicznie. Jeżeli kiedykolwiek przebywałam na spotkaniu z inwestorem, to jako osoba towarzysząca na kolacji towarzyskiej (…) Wszystkie docierające informacje nie mieszczą mi się w głowie. Rozumiem inwestorów, którzy chcą odzyskać pieniądze, również bym chciała. Po skończeniu promocji Dziewczyn z Dubaju moje ścieżki zawodowe z Emilem Stępniem zakończą się - zapewniła.
ZOBACZ WIDEO:
"GW" podaje inne informacje na ten temat:
Jej podpis znajduje się jednak na rozsyłanej już w 2017 roku informacji, że rozpoczęto produkcję "GROM-u", co okazało się nieprawdą. Występuje tam jako inicjatorka przedsięwzięcia. Otrzymała od EOI [spółka produkująca ich filmy - przyp. red.] przelewy za usługi, których nie wykonała, na przykład kilkadziesiąt tysięcy złotych za muzykę do "GROM-u" (...).
Ponad pół roku temu dokonano przeszukaniu w mieszkaniu małżeństwa. Zabezpieczono znalezioną tam dokumentację oraz milion złotych w gotówce. Obecnie toczy się m.in. postępowanie prokuratorskie dotyczące nieprawidłowości związanych ze spółką, która produkuje filmy Dody i Stępnia.
fot. Instagram/dodaqueen, MWmedia
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie