
Do skandalicznej sytuacji doszło podczas lotu z Malagi do Warszawy. Znajdujący się na pokładzie samolotu Daniel Martyniuk wszczął awanturę, domagając się piwa. Obrażał obsługę i pasażerów, a w końcu zagroził, że wyważy drzwi. W związku z niebezpieczną sytuacją samolot lądował w Nicei, zaś francuscy funkcjonariusze wyprowadzili awanturnika. Wiadomo, co mu za to grozi.
Daniel Martyniuk po raz kolejny wywołał awanturę. Tym razem to nie przelewki. Do zdarzenia doszło 21 października 2025 r. na pokładzie samolotu linii Wizz Air lecącego z hiszpańskiej Malagi do Warszawy. Syn gwiazdora disco polo miał wulgarnie krzyczeć i obrażać członków załogi. Domagał się, aby sprzedano mu piwo. W końcu zagroził, że otworzy drzwi samolotu w trakcie lotu.
Sytuację zrelacjonował dla Vogule Poland przebywający na pokładzie pasażer.
Na pokładzie naszego samolotu relacji Malaga-Warszawa, Daniel Martyniuk awanturuje się z załogą, aby sprzedali mu piwo (jest ewidentnie pod wpływem alkoholu), naturalnie, załoga odmawia mu i Daniel robi burdę, w efekcie czego mamy międzylądowanie w Nicei, gdzie policja odbiera napastnika z samolotu. Dodam jeszcze, że Daniel krzyczał: no to ląduj! Do stewardessy, do Pana Stewarta zwrócił się: geju je**ny, i ostatecznie stwierdził, że go na to stać.
Daniel bez przerwy żądał alkoholu i stawał się coraz bardziej nieustępliwy.
Zamieszanie zrobił. Ogólnie raczej widać było, że nie chcą mu sprzedać tego piwa, więc zaczął się awanturować. Cały czas powtarzał, że on chce piwo, że jak mu nie sprzedadzą piwa, to mamy lądować natychmiast. I tak dalej, i tak dalej. No i łaził w tę i z powrotem. Tak mniej więcej miał 23. miejsce (z przodu maszyny - red.), czy coś takiego. I chodził w tył, w przód. No i się tam awanturował cały czas koło kokpitu - przekazała w rozmowie z "Faktem" kobieta przebywająca na pokładzie samolotu.
Syn Zenka stawał się coraz bardziej nerwowy i wulgarny.
Jako argument, żeby dostać to piwo, przedstawiał siebie jako celebrytę. W pewnym momencie stewardessa zaproponowała mu wodę. On odpowiedział, że "wodę to ona może sobie wsadzić w ****. Ponadto nazywał ją starą ***** - opisywał świadek zdarzenia.
W końcu sytuacja stała się niebezpieczna zarówno dla obsługi i pasażerów, jak i dla dalszego przebiegu lotu.
W pewnym momencie zrobiło się gorąco, na zasadzie, że on zaraz drzwi będzie próbował forsować. Stewardesy go tam osaczały, rozmawiały, próbowały (uspokajać - red.), a on jakby mógł, to by tam do rękoczynów doszło. Tam ktoś oczywiście z pierwszego rzędu coś do niego powiedział, więc on zaczął do tamtego człowieka fikać. Wyzywać, że to "leszcz", i że "cię dojadę, jak tylko w Warszawie wylądujemy".
W końcu podjęto decyzję o zboczeniu z kursu i międzylądowaniu w Nicei. Tam Daniel Martyniuk został wyprowadzony z samolotu przez żandarmów.
Na pokład weszło sześciu francuskich funkcjonariuszy, którzy wyprowadzili pana Martyniuka. Nie protestował, nie stawiał oporu, wyszedł spokojnie. Pasażerowie z ulgą bili brawo mundurowym za sprawne przeprowadzenie interwencji - przekazał świadek.
Daniel Martyniuk pozostał we Francji, zaś samolot wylądował na Okęciu z kilkugodzinnym opóźnieniem. Całkiem możliwe, że syn Zenka i Danusi będzie musiał pokryć niemałe koszty związane z międzylądowaniem i opóźnieniem lotu w wysokości kilkudziesięciu tysięcy euro. Poza tym może zostać na niego nałożony zakaz lotu linią Wizz Air.
Daniel Martyniuk, fot. Instagram
Daniel Martyniuk, fot. Instagram
Daniel Martyniuk, fot. Instagram
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie