
Prezenterka dużą wagę zwraca na zasady związane z dobrymi manierami. Tych, według niej, zabrakło kelnerowi, który obsługiwał ją w jednej z restauracji. Gwiazda TVP wyszła z lokalu oburzona!
Anna Popek zwraca szczególną uwagę na zasady właściwego zachowania. Uważa, że nadszedł czas, aby wrócić do zasad związanych z dobrymi manierami obowiązującymi w okresie XX-lecia międzywojennego. Często spotyka się z niestosownymi sytuacjami ze strony ludźmi, z którymi ma kontakt. Najbardziej zniesmaczona jest brakiem szacunku, którego doświadczyła ze strony jednej z kobiet zaproszonych do jej programu. Owa pani zwracała się jedynie do współprowadzącego program, zaś Annę całkowicie zignorowała.
Niedawno doszło do kolejnego incydentu, którego ofiarą padła prezenterka. Podczas wizyty w pewnej restauracji kelner zwracał się do gwiazdy TVP per "ty", co bardzo ją uraziło.
Ostatnio w pewnej restauracji serwującej rosół z glonem morskim, czyli modny teraz ramen, kelner, młody chłopak zwracał się do mnie na "ty". "Już wybrałaś?", "Już się zdecydowałaś?", "Co przygotować dla ciebie?". Ja za każdym razem zwracałam się do niego na "pan", a on uparcie swoje. Nie próbował nawet znaleźć jakiejś formy bezosobowej - żaliła się w "Super Expressie".
W końcu zwróciła uwagę obsługującego ją kelnerowi, na co odpowiedział, że w tej restauracji panują takie zasady, aby z klientami skracać dystans.
Na co usłyszałam, że taka jest polityka firmy. Ciekawa ta polityka - wydawało mi się, że w karmieniu ludzi chodzi o to, aby klient był najedzony i zadowolony, a nie, żeby musiał się zgadzać na jakieś nowe, niegrzeczne formy komunikacji. Chyba, że chodzi o co innego? - zapytała retorycznie.
We właściwy sposób została potraktowana, kiedy przebywała na zachodzie Europy - w Niderlandach. Tam kelner zwracał się do Anny Popek z szacunkiem, nazywając ją "lady".
Dla kontrastu - w Amsterdamie - mieście światowym i liberalnym, pracownik przystani portowej zwracał się do mnie per lady. Było to bardzo miłe i eleganckie i choć łódka, którą płynęliśmy po kanałach była nieduża i skromna, to poczułyśmy się jak damy - zaznaczyła.
W zupełnie inny sposób swój pobyt w Amsterdamie wspominała telewizyjna koleżanka Anny Popek - Magdalena Ogórek. W jednej z restauracji została wzięta za... lesbijkę, co bardzo ją uraziło.
fot. KAPiF, Instagram/annapopek_official
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pamietam szok prezenterki jak w programie na żywo jeden z ""pseudo celebrytów"po pierwszym zadanym pytaniu od razu odpowiedział: Ania myślę że to i tamto...
Tak to już bywa że na hamstwo nie ma lekarstwa ja chyba już bym tam nie jadła bo kto wie czy do jedzenia nie napluła
Chamstwo przez ch !!!
Tak to jest, jak się jest piękna kobieta . Uwielbiam Panią Annę. Ma Pani dużo kobiecości i kultury osobistej.
Chamstwa uczy telewizja. Są /a raczej byli/prowadzący w teleturniejach, zwracali się do uczestników "per ty", dodatkowo obrzydliwie zdrabniając imiona. Za pierwszym razem bym zwrócił uwagę, ale prze powtórce strzeliłbym w tępy pysk, z taką mocą, że delikwent 3 dni w lustro by patrzył, by przypomnieć sobie czy jest Norbi, Jankowski, czy Brzozowski.