
O aktorce krążą przykre plotki mówiące o tym, że upija się i pali jak smok. Anna Dymna postanowiła odnieść się do nich i ujawnić prawdę. Nie chce niczego nie ukrywać.
Anna Dymna pracuje jako aktorka od 50 lat. Jest związana z Krakowem, gdzie występuje w Starym Teatrze oraz prowadzi fundację "Mimo Wszystko". Ogólnopolską popularność zdobyła dzięki występom w sadze o rodzinach Karguli i Pawlaków, "Znachorze" i w filmie o Barbarze Radziwiłłównej.
O Annie Dymnej, jak o każdej znanej osobie, powstaje wiele plotek i niesprawdzonych do końca informacji. Aktorka często odnosi się do nich w wywiadach. Niektóre z pogłosek są niepokojące i dotykają panią Annę do żywego. Zdarza się, że ludzie twierdzą, że Anna Dymna jest typem nałogowca uzależnionego od alkoholu i papierosów. Artystka postanowiła odnieść się do pojawiających się plotek na jej temat.
Nawet papierosy rzuciłam, choć plotkuje się w Krakowie, że znów zaczęłam palić i że dość często się alkoholizuję (śmiech). Robię wprawdzie smakowite naleweczki, ale na upijanie się nie mam czasu - zapewniła w rozmowie z "Rewią".
Być może geneza plotek o rzekomym alkoholizmie aktorki miała miejsce w 1993 roku, kiedy Anna Dymna w filmie Barbary Sass "Tylko strach" zagrała uzależnioną od alkoholu dziennikarkę. Aktorka wielokrotnie podejmowała temat alkoholizmu z bohaterami programów telewizyjnych, które prowadziła. Problem ten dotykał również jej znajomych, a także pierwszego męża Wiesława Dymnego.
Nie umiem mówić mądrze o alkoholizmie, mnie on jakby nigdy nie dotknął. Ale przez całe moje życie gdzieś jestem wśród ludzi, których alkohol powoli zabijał. Wybitnych twórców, wielkich artystów; widziałam najcudowniejszych, mądrych, inteligentnych ludzi. Byli tak wrażliwi, że nie mogli czegoś znieść i coś chcieli w sobie przytępić na chwilę, może o czymś zapomnieć. A może się wyluzować. Wydawało im się, że im to pomoże, a to ich zabijało - mówiła w Radiu Kraków.
Szczerze wyznała, że nie jest abstynentką, ale nie lubi się upijać i nie odpowiada jej pijaństwo.
ZOBACZ: Anna Dymna otrzymuje chamskie uwagi: Ty zapyziały misiu, nie żryj tyle
Są tacy ludzie jak ja: ja lubię się czasem napić: lubię whisky, lubię naleweczki... ale nienawidzę stanu upojenia alkoholowego. Mnie jest po prostu szkoda życia na taki stan, że jestem przytępiona. Mnie się bardzo podoba życie, ja lubię je dotykać trzeźwa. A poza tym nie mam czasu na picie. Ja muszę mieć dobre towarzystwo - to jest dla mnie rytuał. Nie lubię pijaństwa, bo wtedy coś sobie odbieramy. Ja nigdy nie widziałam, żeby alkohol coś komuś dał - stwierdziła.
fot. KAPiF
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie